[przepraszam Abnegata za podobieństwo tytułu]
- Morfy - mimo całkiem niezłego wyniku z kolokwium przerażenie mnie dopada na każdą myśl.
- Zimna - a dokładnie wychodzenia z ciepłego łóżka o godzinie siódmej, a następnie z mieszkania - gdzie na zewnątrz w dobrym wypadku jest -2 stopnie.
- Złodziei - Tak się kończy gdy książka zamówiona na allegro nie dociera mimo wpłaty 200zł
- Listopada - wiąże się z zimnem, a dodatkowo cytat "pijmy szybciej bo się ściemnia" nie tyczy się tylko metanolu.
- Myśli o zimowej sesji - i przed każdą następną zdaję sobie sprawę, że tak źle jeszcze nie było.
- Swojej wątroby - niezdiagnozowanych podwyższonych transaminaz.
- Mojego BMI.
- I wiążącego się z nim swojego lenistwa.
- Uczelni - która nas wszystkich ma w dupie.
- Feudalizmu w środowisku medycznym - Dziwić się, że na klinice gdzie jest x profesorów, y doktorów habilitowanych, kilku doktorów, dla rezydenta nie ma miejsca. Albo inaczej - miejsce jest, ale na wypisywanie papierologii. Żeby iść do jakiegoś zabiegu? Nie ma szans bo zawsze ktoś wyżej będzie przed nim. Nie mówiąc już o stażystach, którzy traktowani są gorzej niż studenci (gdzieniegdzie) Dlaczego? Bo student ma swojego asystenta, on ma obowiązek mu coś pokazać, czegoś wymagać. A taki stażysta - przyjdzie, recepty powypisuje, przyjęcia, wypisy zrobi, i do domu. Nikt się nim nie interesuje, jak chce coś zobaczyć to musi sam za wszystkim biegać. [wszelka zbieżność miejsc przypadkowa]
Takie życie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz