Tygodniowa wycieczka, trasa 1122km (wg map google) w tamtą stronę, miejscowość - Vodice
Wyświetl większą mapę
Zdecydowaliśmy się na podróż przez Słowację, Węgry - po pierwsze trasa najkrótsza z mojej miejscowości, po drugie - jazda autostradami na Węgrzech (na Słowacji w mniejszym stopniu) jest dość tania. Moja zmiana za kółkiem nowiutkiej Skody Octavii zaczęła się ok 3 w nocy - ok 150 km przed Budapesztem. Jedną ze złych decyzji było jechać przez Budapeszt zamiast przez obwodnicę ;/ Myślałem że zaoszczędzę 50 km, ale się zgubiłem i straciliśmy prawie godzinę. Oznakowanie tragiczne.
Pogoda nam się udała - przez cały tydzień ani kropli deszczu, temperatura powietrza ok 30 stopni, temp wody ok 27, czego można więcej chcieć ;) Adriatyk super - w porównania do Bałtyku, lub Morza Czarnego to nie ma co porównywać - widoczność w okularach niesamowita, do nurkowania idealny :)
Dzięki Bogu, w tym roku nie spędziliśmy całego czasu na siedzeniu na plaży - zahaczyliśmy o parę punktów, które sam musiałem wybrać co nadaje się do zwiedzania.
W sumie na nasze miejsce pobytowe nie mogę narzekać - udało się nam znaleźć studio 2 pokoje z kuchnią i łazienką za 55 euro za dobę. 300 metrów od centrum miasteczka i 500 metrów od "plaży". Piszę "plaży" ponieważ głównie to był chodnik, na którym ludzie byli rozłożeni, a plaży kamienistej było tyle co kot napłakał. Z jednej strony nie mogę narzekać, z drugiej jest niedosyt. Dlaczego? Ano, wystarczyło pojechać 20 km dalej, i można było znaleźć niezaludnione miejsca!! z wolnymi pokojami, cudnymi zatoczkami i nad samą wodą. Cóż, człowiek uczy się na błędach, następnym razem wiem co robić :)
Szybenik.
W sumie miasto położone niedaleko naszego noclegu. Byliśmy 3-4 razy i jestem zachwycony. Czym? Wąskimi uliczkami, obecnością morza zaraz przy centrum miasta, zielenią, i starym miastem.
Przed samym wjazdem do miasta stoi majestatyczny most - coś dla miłośników bungee - nie dla mnie ;)
Widok z portu na centrum miasta.
Katedra imiennika ;)
Do takich zatoczek mi tęskno :(
Jeszcze jedno zdjęcie z centrum :)
Trogir - magia.
Miasteczko wpisane w całości na listę światowego dziedzictwa UNESCO - urzekło mnie niesamowicie. Godny uwagi jest kościół przy placu Jana Pawla II, w którym można wejść na dzwonnicę - widok z ok 50m jest cudowny. W oddali widać nawet Split ;)
U. w porciku ;)
Plac Jana Pawła II
Widoki z dzwonnicy ;)
I Split z daleka ;)
Split.
Oczywiście nie bylibyśmy sobą gdybyśmy nie wyszli na cokolwiek dostępne 50m+ ;)
I piękna panorama.
Przedostatniego dnia zdecydowaliśmy się z U. na szarpnięcie po kieszeni i wybraliśmy się na przejażdżkę łódką ze szklanym dnem. Po rejsie zgodnie stwierdziliśmy, że były to chyba najlepiej wydane pieniądze na tych wakacjach - przewodnik próbował coś do nas po polsku mówić, nurkował, łowił jeżowce, rozgwiazdy i inne ogórki morskie, opowiadał o państwie, o Vodicach, naprawdę byłem pełen uznania dla profesjonalizmu i kultury. Rejs nie mógłby się zakończyć powodzeniem, gdyby kapitan nie poczęstował pasażerów rakiją własnej produkcji ;)
Po drodze jeszcze:
I mimo, że muszę to przyznać - towarzystwo się nam udało średnio. Ludzie myślą, że kogoś znają, a tak naprawde to nic o nikim nie wiemy, póki się z kimś nie spędza dużo czasu. Tak i my z U. nie mieliśmy pojęcia o naszych towarzyszach. Było minęło. Wiemy jedno - nie wybierzemy się już z nimi nigdy ;)
Chorwacjo - Ty jesteś tak piękna, że nasza przygoda z Tobą to dopiero początek. Wrócimy tu jeszcze nie raz.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz